W życiu każdego mężczyzny przychodzi taki moment, czasami chwila krótka jak mrugnięcie okiem, kiedy zastanawia się, nierzadko patrząc wówczas na swoją kobietę, o co jej u licha chodzi. Niby nic złego się nie zrobiło, a jednak wszystko jakoś nie tak. I można zasypywać kobietę prezentami, krwistoczerwonymi różami, misiami wielkości połowy jej łóżka i czekoladkami, które w przedziwny sposób znikają mimo, że ona przecież jest na diecie i nie je słodyczy...ale to wszystko zawodzi w chwili, gdy przychodzi taki dzień, że ani prośby, ani groźby nie są w stanie załagodzić sytuacji i mężczyźni zadają sobie kluczowe pytanie „co ja takiego zrobiłem?”. I, olaboga, mamy już 80% sukcesu, gdy takie pytanie pojawi się w męskiej głowie. Oznacza ono, że w sumie nie jest mu tak wszystko jedno i że dopuszcza do świadomości myśl, że może faktycznie to on robi coś źle. Bo w gruncie rzeczy, kobiecie, która pragnie stabilizacji, bezwarunkowej miłości, wsparcia i szacunku, wcale nie chodzi o drogie prezenty czy materialne dowody niegasnącego i żarliwego uczucia. Kobieta, która jest w pełni świadoma swoich wad i zalet, nie zadowoli się błahostkami. Taka kobieta wymaga, a mężczyzna, który okaże się jej godny to taki, który te wymagania będzie rozumiał i będzie starał się je spełniać. „Starał się” jest tutaj słowem kluczowym, bo kobieta żyjąca w prawdziwym świecie, a nie tym bajkowym opartym na romantycznych filmach i książkowych romansach wie, że nie każdemu wszystko od razu będzie wychodzić. Najważniejsze, to wykazać chęci i pokazać, że zależy. Jaki jest wobec tego przepis na to, by uszczęśliwić kobietę? Czytaj dalej…
Po pierwsze, naiwni ci, którzy sądzą, że kobieta przyjmie z radością każdy, nawet najbardziej oklepany komplement, jaki usłyszy. Ba, niektóre komplementy wręcz zaognią napiętą sytuację, kiedy kobieca część związku uważa, że męska część się nie stara. Dlaczego? Powód jest bardzo prosty. Kobieta, która jest pewna siebie jest z reguły również świadoma swoich wad i zalet. Zamiast więc usłyszeć, że ma najlepszą figurę w mieście – co jest oczywistą nieprawdą, wolałaby usłyszeć, że ten makaron z serem, który zrobiła na obiad był na miarę gwiazdki Michelin i nic się z nim nie równa (pod warunkiem, że faktycznie był zjadliwy i potrawa nam smakowała). Dzieje się tak z bardzo prostej przyczyny. Kobiety, podobnie z resztą jak mężczyźni, chcą być doceniane. Co więcej, kobiety wolą być doceniane za to co zrobiły, co osiągnęły, co było ich udziałem niż za to, na co z reguły nie mają wpływu. Oczywiście komplement o pięknych oczach jest niezwykle miły i schlebiający, ale zdecydowanie lepiej jest zauważyć w partnerce cechę, której nie ma każdy chodzący po tej planecie człowiek, ale coś czym naprawdę wyróżnia się pośród tłumu i co uzna za faktycznie docenienie konkretnie jej osoby.
Drugim powodem, dla którego między pozornie dopasowanymi do siebie partnerami dochodzi do zgrzytów jest brak zaangażowania partnera w sprawy domowe. I nieprawdą jest fakt, że gary i mopy to domena płci pięknej. Właściwie, analizując poprzednie zdanie, to jedno się z drugim wyklucza – jak bowiem płeć piękna ma pasować do brudnych naczyń czy szorowania podług - pozostawmy to jednak bez komentarza. Nieprawdą jest też to, że w pracach domowych nie ma miejsca dla mężczyzny. Jest i całkiem go sporo. Nie chodzi tutaj oczywiście o przejęcie wszystkich obowiązków domowych, ale o chociażby pokazanie, że jest się na taką pomoc gotowym. Zwykłe „kochanie, w czym mogę ci pomóc?” już sprawia, że kobieta czuje w mężczyźnie oparcie i wie, że w razie gdyby nagle musiała tydzień spędzić w łóżku z powodu choroby, to wspólna przestrzeń mieszkalna nie zarośnie w tym czasie grzybem, ani nie pojawi się w lodówce życie alternatywne. Są również w każdym gospodarstwie domowym sfery, z którym i pan domu bez problemu da sobie radę. Takim elementem może być np. wynoszenie śmieci – rosły mężczyzna wypełniony testosteronem da radę większej ilości toreb ze śmieciami niż wątła kobiecina. Również walka z grubą zimową kołdrą podczas zmiany pościeli, lepiej uda się osobom o większej sile fizycznej. Warto również pomyśleć o sprawiedliwym podziale obowiązków, których wykonanie jest konieczne i ma miejsce praktycznie każdego dnia – jak nie kilka razy dziennie. Przykład? Jeśli ja gotuję posiłki – to ty zmywasz naczynia. Jeśli ja wstawiam pranie – to ty je rozwieszasz. I wiele, wiele innych. Jeśli jesteście szczęśliwymi posiadaczami samochodu, zadbaj również o to, by Twoja partnerka nie musiała dźwigać ciężkich siatek z zakupami nawet, jeśli do sklepu macie tzw. żabi skok. Zadbasz w ten sposób o jej komfort, ale również o jej kręgosłup.
Rozmawiaj z nią. Nie od dziś wiadomo, że baby to gaduły. Czasami kobieta potrafi przegadać pół dnia, rozmawiając o niczym. Kobiety mają to do siebie, że rzadko trzymają język za zębami i gadają kiedy tylko się da – kiedy im źle i kiedy są szczęśliwe. Wystarczy wziąć pod uwagę sposób, w jaki kobiety rozwiązują problemy. Rzadko zdarza się, żeby kobieta w milczeniu myślała nad rozwiązaniem. Zwykle każdy problem musi być szczegółowo omówiony z mamą, następnie skonfrontowany z przyjaciółką, a później jeszcze z drugą – bo opinii nigdy za wiele. Rozmowa jest dla kobiety na tyle ważna, że gdy po zadaniu pytania „jak ci minął dzień” otrzymuje odpowiedź „ok.” to czuje się zbita z tropu. I tak pozornie nic nieznacząca sytuacja może wzbudzić w kobiecie wątpliwości i zmusić ja do zadania sobie pytań w stylu „czy on mnie nadal kocha?”, „czy jestem dla niego ważna?”, „czy ja go nudzę?”. I choć dla mężczyzn może się to wydać niezrozumiałe, tak niestety jest. By to zmienić wystarczy się trochę wysilić i zrozumieć, że zadane po pracy pytanie – chociaż być może czymś bardziej pożądanym w tej chwili byłby ciekawy program w telewizji – oznacza szczerą kobiecą ciekawość i przejaw zainteresowania. Kobiety naprawdę chcą wiedzieć, jak minął twój dzień. Nie zależy im na szczegółach, opisie co do godziny. Wystarczy pokazać, że mimo iż nie było ich wtedy przy tobie, to zależy ci żeby wiedziały, jak żyło ci się w tamtych chwilach.
Sprawienie, że kobieta będzie szczęśliwa nie zależy od stanu konta. Nie zależy od ilości sukienek w szafie. Nie zależy też od tego ile razy usłyszy, że ją kochasz. Kobieta szczęśliwa to taka, która nie musi tego słyszeć, bo widzi to na co dzień – w twoim zachowaniu. Wystarczy byś okazywał jej zainteresowanie, był powiernikiem jej zmartwień – nie jednak tym milczącym, starał się nieść jej pomoc – nawet, gdy o to nie prosiła. Kobieta, która czuje, że jej mężczyźnie na niej zależy będzie jak kwiat, który rozkwita i zachwyca swoim pięknem.
Zapraszamy na portal 40latki.pl